Do napisania tego posta zainspirowało mnie rzeczy kilka: przeżycia własne i zaprzyjaźnionych mam, lektura książek Jespera Juula i refleksje, jakie miałam po przeczytaniu wywiadu z nim.
Będzie więc słów kilka o odpowiedzialności rodziców wg. Juula.
Będzie więc słów kilka o odpowiedzialności rodziców wg. Juula.
Myślę, że wiele par posiadających dziecko lub większą ich ilość, w pewnym momencie konfrontuje się z problemem odpowiedzialności.
Dla wielu matek bardzo ważne jest, by ich partner zrozumiał, jak wygląda dzień matki opiekującej się dzieckiem. W większości wypadków jest tak, że mężowie pracują, a ich żony, wykorzystując swój urlop macierzyński opiekują się dziećmi. Wiele matek, jeśli ma taką wspaniałą możliwość, opiekuje się całodobowo dziećmi także po macierzyńskim, do momentu pójścia dzieci do przedszkola.
Dla wielu matek bardzo ważne jest, by ich partner zrozumiał, jak wygląda dzień matki opiekującej się dzieckiem. W większości wypadków jest tak, że mężowie pracują, a ich żony, wykorzystując swój urlop macierzyński opiekują się dziećmi. Wiele matek, jeśli ma taką wspaniałą możliwość, opiekuje się całodobowo dziećmi także po macierzyńskim, do momentu pójścia dzieci do przedszkola.
Myślę, że ktoś, kto nie dzieli podobnych do matek doświadczeń, nie jest w stanie w pełni zrozumieć, czym jest 24-godzinna opieka nad dzieckiem. Kobietom trudno tłumaczyć swoim mężom, jak są zmęczone i dlaczego. To wydaje się oczywiste, wiadomo że opieka nad dzieckiem łatwa nie jest - ale chodzi o coś więcej niż usłyszenie.
Kobiety-matki czują się wyczerpane, mimo, że partner robi wiele rzeczy związanych z prowadzeniem domu i zajmowaniem się dzieckiem lub dziećmi. Dużo, równie dużo, więcej. Mąż robi to, o co prosi żona, spełnia prośby, żądania. Wykonuje zlecenia i zadania. "Czy możesz/mógłbyś zdjąć pranie? Czy mógłbyś przewinąć synka? Czy mógłbyś chwilę się nim zająć? Możesz go potrzymać/ubrać/umyć/nakarmić?" Itd.
Prośba, prośba, zlecenie zadania, prośba, żądanie, awantura, zlecenie zadania. Matki, technicznie nie ogarniając wszystkiego, całości sytuacji domowo-dziecięcej, proszą o pomoc, o konkretne rzeczy. Wiele razy w ciągu dnia, poranka, wieczora.
Mężowie, jeśli tylko mogą, robią, wynoszą, wieszają, wstawiają, myją, podają, odnoszą, trzymają... Lista zadań wykonanych w ciągu dnia przez męża i żonę, matkę i ojca jest tak samo długa.
Mąż robi, a w międzyczasie idzie do pracy, pracuje i zarabia.
Dlaczego więc wiele kobiet czuje tak duże zmęczenie, frustrację? Dlaczego wiele kobiet czuje się samotnych w opiece nad dzieckiem? Dlaczego wiele kobiet czuje, mimo pomocy mężów, że odpowiedzialność za dzieci i opiekę nad nimi spada wyłącznie na nie?
Dlaczego więc wiele kobiet czuje tak duże zmęczenie, frustrację? Dlaczego wiele kobiet czuje się samotnych w opiece nad dzieckiem? Dlaczego wiele kobiet czuje, mimo pomocy mężów, że odpowiedzialność za dzieci i opiekę nad nimi spada wyłącznie na nie?
Chodzi o odpowiedzialność. Nie wykonywanie zleceń. Tak, jak odpowiedzialnością za dom, samochód, ogród, zwierzęta można się podzielić według uznania i ustaleń małżonków, tak odpowiedzialnością za dzieci podzielić się nie można. Albo się ją ma, albo nie.
Wg. Juula, jeśli rodzice chcą być odpowiedzialni za swoje dzieci, to każdy po 100%, nie ma tu miejsca na fifty fifty.
I nie chodzi o odpowiedzialność tylko za większe sprawy, takie jak wybór odpowiedniego przedszkola, szkoły, wspólny wyjazd. Chodzi o odpowiedzialność także za małe sprawy codzienne. Za zdobycie w działaniu wiedzy, gdzie leżą rzeczy dziecka, czy trzeba kupić pieluszki i jakie, z których kosmetyków korzystamy i co jest do czego, jakie zabawy i aktywności lubi dziecko, a jakie go nudzą, co jest w danym momencie dla dziecka ważne, z czym są trudności i jak sobie z nimi radzić, czy dziecku brakuje jakiegoś ubrania i jakie są zasoby szafy, czy trzeba obciąć paznokcie i jak to zrobić. Dla mnie sytuacja, w której oboje z rodziców wzięło odpowiedzialność za dziecko, to sytuacja, w której nieobecność jednego z nich nie pozostawia drugiego w poczuciu bezradności i chaosu.
W opiece nad dzieckiem codziennie do podjęcia jest mnóstwo drobnych decyzji - i ta odpowiedzialność, jeśli nie jest wzięta przez oboje rodziców, jednego wyczerpuje. Jeśli oboje posiadają wiedzę i pamiętają o wszystkich związanych z dzieckiem sprawach i angażują się w nie - oboje wzięli za nie odpowiedzialność.
Jeśli kobieta sama dźwiga ciężar odpowiedzialności za wszystkie lub większość decyzji i dodatkowo za zlecanie zadań mężowi i proszenie o zrobienie różnych konkretnych rzeczy przy dziecku i dla niego - często czuje się wyczerpana.
To, że mężowie pracują, nie zwalnia ich z odpowiedzialności za dziecko. I za dom. Chyba, że i kobiecie i mężczyźnie w danym związku to pasuje. Ja mówię o sytuacji, w której mąż chce wziąć odpowiedzialność za dziecko. A żona mu to umożliwia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz